Micha dla lubiących oblizywać paluszki :) nie korzystających z noża i widelca , umiejących jeść łapkami ględząc przy tym o różnych ciekawostkach i mających leżące pod stołem cierpliwe psy .....
1 kg. skrzydełek ( to tak na 2 osoby)- obciąć te ostre końcóweczki- dać kotom, pozostałość przeciąć jeszcze na dwa kawałki, posolić, popieprzyć i obtoczyć w mące ziemniaczanej. Usmażyć na niewielkim ogniu, na lekko złoto ( kilka minut z obu stron) smażyć na oleju , niestety mąka brzydko się zwęgla trzeba to robić ostrożnie ( oleju sporo- tak aby ładnie się zrumieniły ) po usmażeniu wrzucać do naczynia docelowego - czyli jakiejś michy
Na drugiej patelni zeszklić na oleju plasterki marchewki, pół papryki pokrojonej w kosteczkę i cebulę . Jak się zeszkli wsypać łyżkę cukru i wcisnąć pół ketchupu marki lubianej . Wszystko razem mocno wymieszać ( cukier ma się rozpuścić) i zalać czekające w misce skrzydełka- dobrze wymieszać i zasiąść do stołu.
Gwarantuję rewelacyjny smak, celem strawienia jako dodatek proponuję łyk dobrej nalewki...lub rapacholin ;P
PS. Zapomniałam o psach...po obgryzieniu smakowitości kosteczki wrzucić pod stół ;)
Ja lubię jeść łapkami. Kiepsko jednak się je łapkami gorący rosół. :D Pzdr
OdpowiedzUsuńKiepsko??? Czyżby?? Spróbuj tak : nie jedz jak ludzie z talerza, nalej rosołu do miseczki weź w łapki, wysiorb głośno treść płynną a potem makaron wybierz łapkami. Smacznego- gwarantuję zachwyt kulinarny .
OdpowiedzUsuńA mnie się wydawało, ze psom nie wolno dawać kości drobiowych...?
OdpowiedzUsuńFajne "plenerowe" przepisy u Ciebie, już nie mogę się doczekać sezonu ;-)
Pozdrawiam!
Kości z drobiu daję wszystkim swoim psom, szczeniętom również. Istnieje "przesąd" że mogą się ostro łamać i uszkadzać jelita...ale ja w to po 20 latach hodowli nie wierzę. Moje psy jedzą surowe kości , korpusy, skrzydła itp. mają się dobrze i nie zamieniły by diety na żadną inną :)
OdpowiedzUsuńA co do przepisów :) muszę powolutku, bo nie mam zdjęć. tak, że byle do wiosny :)
Pozdrawiam smakowicie ;)
To ja słyszałam, że surowe można, ale ugotowanych już nie... Daję swoim tylko "główki" do ogryzania i starannie obieram gotowane mięso od kości ;-) inna sprawa, że rzadko daję kończyny drobiowe... Wolę sama, szczególnie z grilla albo jeszcze lepiej z rusztu nad ogniskiem ;-)
OdpowiedzUsuńRozbudziłaś straszne tęsknoty i apetyty, Węszynosko!